Post by goÅa baba Tamten wątek (nie nie ten, ten drugi) mi się za bardzo pląta plącze, czas zacząć z goła inny.
Na gości tutaj czekamy.
Gość w dom, woda do zupy. Dwadzieścia lat w Poznaniu robi swoje.
A poza tą wodą, to z czego jeszcze jest ta zupa?
Z garnka. Jeśli dżdży mżawka, to i kapuśniaczek będzie.
Albo dwa dżemy z tych dwóch dż znaczy. Natomiast przepis na pomidorową: pożycz puszkę pomidorów. I już.
Brzmi jak kuchnia szkocka. "Aby zrobić ciasto jajka, cukier, mąkę mikser i jeszcze powiedz, że piekarnik ci się zepsuł."
A najlepiej nalej sobie szklaneczkę szkockiej i pieprz to całe gotowanie. O! Chyba jestem Szkotką.
Jak za dużo pieprzu się doda do gotowania, to będzie ostro. I wtedy trzeba po części pieprzyć Szkotkę.
Ze Szkotkami nigdy nie wiadomo - sięgniesz pod spódnice i będą niezłe jaja.
Jaja jak balony, balony jak jaja. Sadzone.
Czym skorupka za młodu nasiąkła że wyrzuciłaś?
Za rzadko pieluchy zmieniane były.
Rzadko to kluczowy wyraz w tym zdaniu. Jak kot ma sraczkę to ona jest częsta czy rzadka? Odwieczny paradoks
Trzeba się nad tym skupić, co wymaga dużego zaparcia.
Jak często przecieka pielucha to rzadko.
Nie opłaca się zakładać.
Zakładać się, że się nie opłaca, również.
Założymy się, że nie opłaca się założyć/zakładać?
Zakład pracy chronionej. Kask zakładasz przez nogi.I to na lewą stronę tyłem do prawej.
I gumoffce lekko wywijamy futerkiem na zewnątrz. Albo do środka, bo na zewnątrz zimno.
Zimą lepiej nie wystawiać futerka, wiatr przewieje a i deszcz zamoczy.
Powiedz to Rysiowi!
Rysiu powiedział, że twardziel jest i nie boi się zimy. Chodzi w futerku, po lodzie w szpilkach a i wiatr mu nawet koka na głowie nie psuje.
On potrafi wysikać na śniegu swoje imię, nazwisko i nawet pesel. Czasem z kleksem.
Jakbym miała kokę na głowie też bym umiała sikać na stojąco. Pan Kleks prowadzi, jasna sprawa.
Cała na przód ku morskiej przygodzie! Ale co zostaje na tyle już nie mówią.
Nic nie zostaje i dziób pod wodę idzie.
Albo do piachu jeśli to struś. Albo mój ś.p. dziadek.
Ja też już nie mam żadnego dziadka :( Orzechy rozłupujemy w inny sposób.
To może babcią? Bo struś służy do sadzenia ziemniaków.
Babcia się stara. I nie jara.
Tak to jest. Na starość to się już nikogo nie jara psa z kulawą nogą. To jest już ostatni etap, kiedy budowlańcy za tobą nie gwiżdżą, a żule naprawdę pilnują auta.
Post by goÅa baba Tamten wątek (nie nie ten, ten drugi) mi się za bardzo pląta plącze, czas zacząć z goła inny.
Ale mówimy o tym nowym nowszym czy o tamtym starszym nie nowszym, bo się zakręćkręćkręćciłem.
Właśnie o nim.
W sumie o tamtym też możemy porozmawiać. Możemy też obrobić dupsko NatoLisowi, bo nie ma go.
Ciekawe co na to lis.
Lis to nosz.
Ponieśli i lisa.
W sumie to Lis pewnie śledzi wątki, zapuszczając żurawia w posty.
Znowu z tym żurawiem. Ja nie mogę, jak ktoś mówi żuraw to mi od razu żurawina przychodzi do głowy. Słoń słonina. Ząb zupa zębowa, dąb zupa... i dupa.
Dupa wołowa i dobra zupa z bobra.
Barszczyk też dobry, choć Sosnowski mówił że nawet zimnym się poparzysz.
Można opiec nad ogniem.
I mieczem pokroić.
Miecz czy nie miecz, nie dłub tym w zębach.
Chyba, że w sztucznych.
Mieszając w szklance możesz zdenerwować dziadka z jego laską nebeską.
W reklamach mówią, że jak się ma sztuczną szczękę, to trzeba używać kolegi. Podobno pomaga.
Ale jak kolega brzydki?
To zaciskasz mocniej zęby. Można obwiązać gumką recepturką.
Gumki recepturki tylko na receptkę. Tak mi powiedzieli w apteczce.
Może być gumka z majtków, a nawet z bosmanów.
z bosmanków. Zresztą bosman zapiął płaszcz, nic nie widać. Dobrze, że majtka nie zapiął. Chociaż moja stara ciotka mówi, że to kogut zapiął.
I to trzykroć zapiął, bo się zacinał.
Zacinał się jak stara płyta, tzn. igła wyskakiwała mu z rowka.
I robiła tak: żt żt żt. Trzeba przełączyć na niższe obroty. O ja też muszę, bo to już przesada, żeby tak szastać kasę, jak się jej nie ma. Chyba się nadaję do rządu, nie?